Menu Strona główna Współpraca Kronika Dołącz do nas! Statut PTMA Budżet obywatelski Nasza działalność Najbliższe plany Teleskop oddziału Wypożycz teleskop Mapa mi
Co możemy zobaczyć na grudniowym niebie? Przyjrzyjmy się niebu zimowemu widocznemu na początku grudnia. W grudniu Słońce zachodzi już przed godziną 16, a więc nawet odczekawszy jeszcze na nastanie pełnej nocy astronomicznej, obserwacje nocnego nieba możemy przeprowadzać w bardzo dogodnym czasie, wieczorem, nie zarywając nocy.
W nocy z 3 na 4 stycznia 2022 roku na niebie wystąpi maksimum roju Kwadrantydów. To najbardziej wyczekiwane zjawisko astronomiczne w tym miesiącu. Kwadrantydy według zapowiedzi astronomów mogą okazać się spektakularnym zjawiskiem. Znawcy kosmosu, tacy jak autor bloga "Z głową w gwiazdach", Karol Wójcicki, wypatrują ich z niecierpliwością. Chociaż może to nie to samo co Perseidy, które możemy obserwować w sierpniową noc wpatrując się w niebo na plaży, ten rój meteorów w mroźną styczniową noc może zachwycić niejednego z także: Widmo Brockenu widziane z samolotu. Niezwykłe nagranie astrofotografaKwadrantydy - maksimum roju z 3 na 4 stycznia 2022 rokuNie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale noce spadających gwiazd mają miejsce średnio co kilka tygodni. To zjawisko związane z wędrówką komet, które po zbliżeniu się do Słońca nagrzewają się i tracą część swojej masy. Fragmenty, które od nich odpadły, są najczęściej niewielkie, a gdy wpadają do ziemskiej atmosfery, ulegają całkowitemu spaleniu. Z naszej perspektywy wygląda to tak, jakby gwiazdy spadały z są jednak wyjątkowe. Jak wyjaśnia Karol Wójcicki, źródłem roju jest najpewniej planetoida (196256) 2003 EH, która powstała w wyniku rozpadu komety. Co ciekawe, meteory tworzące rój zostały wyrzucone prawdopodobnie 500 lat temu. Poruszają się stosunkowo wolno, ale są bardzo aktywne. Istnieje więc możliwość, że w nocy z 3 na 4 stycznia 2022 roku zobaczymy aż 80 spadających gwiazd na godzinę. Rój Kwadrantydów - gdzie i jak obserwować?2 stycznia miał miejsce nów Księżyca, więc światło ziemskiego satelity nie będzie utrudniało obserwacji. Kwadrantydy najlepiej obserwować z dala od miasta. Ukażą się po wschodniej stronie nieba, tuż nad horyzontem. Jak podpowiada autor bloga "Z głową w gwiazdach", najłatwiej będzie je zobaczyć w drugiej połowie nocy. Miłośnicy nocnego nieba, którzy mają chęć obserwować to zjawisko, powinni więc bardzo ciepło się ubrać. Zobacz także: NASA chce tworzyć budowle z księżycowego pyłu. Nie zgadniecie, jak zamierza to osiągnąć Niewiele osób zdobywa w tym quizie maksymalną ilość punktów. Spróbujesz? Botanika. Czy owocnik trufli rośnie pod ziemią? tak nie
Natomiast Jowisza (w gwiazdozbiorze Wodnika) możemy obserwować na porannym niebie dopiero po 20 III, bo wcześniej od połowy lutego był blisko Słońca, gdzie dołączy w pobliże Saturna, którego znajdziemy nisko na wschodnim niebie, w gwiazdozbiorze Koziorożca. Obie planety, gazowe olbrzymy, będą stopniowo coraz wcześniej
Najlepsza odpowiedź asleir odpowiedział(a) o 10:50: polecam ten program [LINK] Odpowiedzi Gwizdy będa spadac z 12 na 13 sierpnia :D Deszcz meteorytów możesz oglądać w nocy 12 na 13 sierpnia desz meteorytów będzie z 12 na 13 sierpnia ;) największy deszcz meteorów będzie w nocy z 12 na 13 sierpnia ale ogólnie tom cały sierpień można zobaczyć w nocy spadające gwiazdy :Dkto na mnie zagłosuje w tym konkursie dostanie w zamian co będzie chciał. obiecuję, że sie odwdzięczę!dajcie łapkę w górę, prooooszę <3 [LINK] Uważasz, że ktoś się myli? lub
Niesamowite widowisko na niebie. Zorza polarna znów pojawiła się nad Polską. Niesamowite widowisko na nocnym niebie. Na nocnym niebie nad Bałtykiem ukazała się zorza polarna. Szczęśliwcy mogli być świadkami zapierającego dech w piersiach widoku barwnych łun w odcieniach zieleni, fioletu i różu. Do sieci trafiły zdjęciaWcale nie trzeba mieć drogiego teleskopu, żeby zachwycać się nocnym niebem. Wcale nie trzeba mieć doktoratu z astronomii, żeby wiedzieć, co się na nim dzieje. Lato to doskonały czas, żeby zacząć amatorskie obserwacje. Nie tylko gwiazd czy planet, ale także chmur. Kilka dni temu jak na dłoni widać było Jowisza i Saturna. Wystarczyło wiedzieć, gdzie ich szukać. Jest wiele aplikacji, które pomagają w nawigowaniu po nocnym niebie. Jeżeli ktoś nie chce instalować specjalnych programów (zwykle zresztą darmowych), bez trudu znajdzie informacje o rozmieszczeniu obiektów na niebie w internecie. Często wystarczy podać miejsce przebywania i datę, by dostać – godzina po godzinie – obraz tego, co możemy zobaczyć. Kometa Oczywiście jeżeli wzmocnimy oczy, nagle otwiera się cały szereg możliwości. I nie trzeba inwestować w drogi teleskop. Na wstępie wystarczy lornetka. Dzięki niej można się zachwycać powierzchnią Księżyca. Widać ją doskonale także gołym okiem, ale uzbrojeni w lornetkę odkryjemy Księżyc, jakiego nie znamy. Dzięki temu sprzętowi jesteśmy w stanie dostrzec znacznie więcej. Na przykład księżyce Jowisza. Tych jest około 80, ale największe cztery – tak zwane galileuszowe, bo odkryte przez tego włoskiego uczonego – widać wyraźnie. Przez lornetkę dostrzeżemy też sąsiednią galaktykę, Andromedę; przy dobrych warunkach widać ją nawet gołym okiem. No i komety. Tylko w tym roku było ich już kilka. A ostatnia z nich – Neowise –wciąż jest widoczna gołym okiem. Na przełomie pierwszego i drugiego tygodnia lipca tuż przed wschodem słońca i po zachodzie była tak wyraźna, że bardzo trudno ją było przeoczyć. Jowisz, Saturn, kometa – to wszystko można było oglądać w lipcu. A oprócz tego – tradycyjna atrakcja tego miesiąca. Obłoki srebrzyste. Czyli najwyżej „powieszone” chmury w naszej atmosferze. Są tak wysoko, że mówienie o nich w sąsiedztwie opowiadania o obserwacjach astronomicznych nie jest wykroczeniem. Znajdują się mezosferze, czyli na wysokości do 90 km nad naszymi głowami. Dla porównania: „zwykłe” chmury sięgają wysokości kilku kilometrów, a szczyty chmur burzowych – kilkunastu kilometrów. Mezosfera to granica pomiędzy ziemską atmosferą a kosmosem. Z powierzchni Ziemi obłoki srebrzyste wyglądają jak bardzo subtelna mgiełka (zdjęcie powyżej). I rzeczywiście z rzadką mgłą mają wiele wspólnego. Są zbudowane z ogromnej ilości maleńkich kryształków lodu. Zdjęcia wspomnianej komety Neowise przebijającej się przez obłoki srebrzyste są niesamowite. ObłokiObłoki srebrzyste widać około północy. Niebo jest już wtedy ciemne, ale Słońce, które w czasie przesilenia letniego znajduje się płytko poniżej linii horyzontu, oświetla obiekty znajdujące się w wysokich partiach atmosfery. Na przykład ogromne chmury maleńkich kryształków lodu. Te na tle ciemnogranatowego nieba srebrzą się. Owe kryształki są niezwykle małe, ich wielkość nie przekracza milionowych części milimetra. Ale jest ich tak dużo, że skutecznie odbijają światło słoneczne w kierunku Ziemi. Nie świecą własnym światłem. To, co widzimy, to Słońce odbite w miliardach, bilionach małych lusterek zawieszonych gdzieś wysoko, na granicy badaczy z Uniwersytetu w Hampton zjawisko srebrzących się obłoków występuje coraz częściej. Co ciekawe, według naukowców wiąże się to ze spadkiem temperatury na szczycie mezosfery, w której powstaje zjawisko. Być może ma to jakiś związek z aktywnością Słońca? Jest ono źródłem nie tylko światła, ale także naładowanych elektrycznie cząstek, które z dużą prędkością poruszają się w przestrzeni kosmicznej. Co prawda przeważająca ich większość zostaje zatrzymana przez ziemskie pole magnetyczne, jednak niewielka część przedostaje się do atmo- sfery. Tam zderzają się z cząstkami budującymi naszą atmo- sferę i zwalniają, rozbijają się i odbijają jak kula bilardowa. W wyższych partiach atmo- sfery w wyniku tego zjawiska mogą powstawać chmury. Intuicja podpowiada, że im większa aktywność Słońca, tym więcej powinno pojawiać się obłoków. Intuicja może jednak zawodzić. Wydaje się, że powstawanie obłoków srebrzystych ma związek z niską temperaturą wysokich warstw atmosfery. Niższa temperatura pojawia się, gdy aktywność Słońca aktywności Słońca to niejedyna hipoteza, którą próbuje się wyjaśnić coraz częściej pojawiające się obłoki srebrzyste. Możliwe bowiem, że kryształki tworzą się nie wokół cząstek, ale drobniutkiego kosmicznego pyłu, mikrometeo- roidów, który w ogromnych ilościach cały czas wpada w naszą atmosferę. Jest też możliwe, że obłoki tworzą się coraz częściej z powodu zanieczyszczenia atmosfery pyłami oraz z powodu ocieplenia klimatu. Pisali o tym kilka lat temu niemieccy fizycy atmosfery w publikacji w „Geophysical Review Letters”. Naukowcy uważają, że większa emisja metanu (a ta wiąże się z rozwojem rolnictwa) powoduje zwiększenie wilgotności wysokich partii atmosfery. Im więcej pary wodnej, tym więcej kryształków lodu i tym więcej obłoków z tych hipotez jest prawdziwa? Cząstki z kosmosu? Aktywność Słońca? Kosmiczny pył czy metan i ocieplenie? Trudno powiedzieć. Być może każdy z tych efektów ma swój udział w tym procesie. Faktem jest, że chociaż istnieje bardzo dużo opisów chmur z przeszłości, dopiero pod koniec XIX wieku pojawiła się pierwsza wzmianka o obłokach srebrzystych. Czy to możliwe, że wcześniej ludzie ich nie zauważali, mimo że są wyjątkowe i zupełnie inne niż znane nam chmury? To dość mało prawdopodobne. Pierwszą obserwację wiązano z wyjątkowo silną erupcją wulkanu Krakatau w 1883 roku. Wulkan wyrzucił do atmosfery ogromne ilości pyłu. Przez wiele miesięcy na północnej półkuli niebo podczas zachodu Słońca stawało się z jego powodu czerwone. Ten wulkaniczny pył musiał trafić także w bardzo wysokie warstwy atmosfery. Już wcześniej podejrzewano, że zapylenie ma jakiś związek z powstawaniem chmur, więc i tym razem uznano, że nowy rodzaj obłoków to wynik wybuchu wulkanu. Tyle tylko, że po miesiącach pyły opadły, a obłoki srebrzyste zostały. I pojawiają się coraz tylko zresztą one. Także chmury, które możemy obserwować w ciągu dnia, w niektórych częściach świata pojawiają się coraz częściej. Niektóre z nich także zbudowane są z kryształków lodu, ale znajdują się znacznie niżej niż obłoki srebrzyste. Wszystkie chmury składają się z wody, która wyparowała z powierzchni Ziemi i – z racji spadającej wraz z wysokością temperatury – porzuciła swój stan gazowy. Pary wodnej nie widać. Ale gdy ulegnie skropleniu albo zamarznięciu, sytuacja się zmienia i woda zaczyna być widoczna. Z tego można by wyciągnąć wniosek, że w zasadzie każda chmura jest taka sama. Nic bardziej błędnego. Każda jest inna. Ciśnienie, temperatura, wilgotność, prędkość wiatru i zmiany każdego z tych parametrów w czasie powodują, że obserwowanie chmur wręcz każdy ma warunki do obserwacji gwiazd czy planet. Czasami mieszkamy w miejscach bardzo zanieczyszczonych światłem. Każdy ma jednak warunki do obserwacji chmur w ciągu dnia. Jedne są wysokie, inne niskie. Mogą być kłębiaste, pierzaste albo warstwowe. W pewnym sensie związany z kształtem jest podział chmur na takie, które rozciągają się w poziomie (stratusy), i takie, które są pionowe (cumulonimbusy).Z powierzchni Ziemi nie widać, czy konkretną chmurę tworzą kropelki wody, kryształki lodu czy też chmura, którą obserwujemy, jest mieszana. Ale możemy – obserwując to zjawisko – spoglądać na zegarek. Cumulusy żyją krótko, kilkadziesiąt minut. Inne chmury wydają się wieczne. Jedne szybko się przemieszczają, inne raczej stoją w miejscu, a jeszcze inne wydają się wzlatywać do góry. Kłęby skroplonej (lub zamarzniętej) pary poruszają się na skutek konwekcji, turbulencji i tzw. wślizgu. Ciepłe powietrze wznosi się ku górze i tam, w niższej temperaturze, skrapla się niesiona przez nie para wodna. Tak powstają cumulusy i ich kłębowate kształty. No i ostatni podział, ze względu na wysokość nad głową. Najniżej zawieszone są ciężkie stratusy. Mogą się poruszać zaledwie 100 m nad naszymi głowami. Gdy przepływają przez środek miasta, nie widać szczytów wieżowców. Wysoko, czasami ponad 10 km nad nami, są przypominające rozsypane pierze cirrusy. No i obłoki srebrzyste. Ale od nich zacząłem ten artykuł.• . 261 654 536 242 674 233 444 275